sobota, 8 lutego 2014

Sacrum Profanum

Za oknem wciąż zimowo, szaro, mróz. Do wiosny czas długi niczym ujęcia w filmie Belli Tarra. W tych niesprzyjających warunkach Paolo Sorrentino ma dla nas niepowtarzalną ofertę. Podróż do Rzymu - wiecznego miasta. Nie pokaże nam jednak Romy z folderów turystycznych dla leniwych i mało wymagających turystów kina. Jego Rzym tętni życiem, porusza się w rytm remixu 'There must be an angel', buja wraz z biodrami kształtnych włoszek i niczym nasz przewodnik - Jep - zasypia gdy wszyscy inni wstają. To Rzym, któremu bliżej do Las Vegas niż do klasycznej i historycznej metropolii. Rzym Berlusconiego, sztuczny, wygładzony liftingami i naszpikowany botoksem niczym twarz niektórych jego mieszkanek. Miasto grzechu, zepsucia i pretensjonalnych artystów. Kto chętny na wycieczkę? Miejsca starczy dla wszystkich, oferta ważna do wyczerpania... sił!
Naszego przewodnika po tym szalonym świecie spotykamy w dniu jego 65-tych urodzin, gdy wydaje huczne rooftop party. Już wtedy można przeżyć pierwsze małe zauroczenie tym filmem. Kamera pięknie płynąca po kolejnych ujęciach relacjonuje pełne splendoru przyjęcie, przedstawiając nam całą galerię nietuzinkowych gości, a wśród nich tego jedynego.  Jep jest dziennikarzem, trochę takim celebrytą. Wiele lat temu napisał bestsellerową nowelę, na popularności której 'jedzie' do dziś. Życie spędza na przyjemnościach, w galeriach sztuki, na imprezach. Nie tyle wydaje się się być członkiem tej socjety, co wręcz ich królem. Cierpi na brak weny i samodyscypliny, żeby znów coś napisać. Jep ma kryzys, mówią o nim inni. Nie tylko z powodu wieku, ale przede wszystkim z powodu niedotrzymanych obietnic, tych literackich, ale nie tylko. 
Za każdym wielkim cynikiem kryje się rozczarowany idealista. Jep w istocie jest cyniczny, wyrachowany. Plotkarskie i trochę puste środowisko go tego nauczyło, on się przystosował. Przepiękna scena pogrzebu (muzyka i zdjęcia!), w której opowiada o swoim przemyślanym dokumentnie zachowaniu i precyzyjnie wyreżyserowanym żalu i współczuciu jest tego idealnym przykładem. Jego oczami patrzymy również z niepokojem na pretensjonalną pustkę w środowisku artystycznym. Performance kobiety rozbijającej głowę o mur w imię wyrzeknięcia się miłości, czy mała dziewczynka, która zamiast bawić się z rówieśnikami, zmuszana przez rodziców do tworzenia dzieł sztuki, wściekła rozlewa farbę na płótnie tworząc piękne obrazy. Sztuka wyższa, czy plastikowa awangarda?
'Być w Rzymie i papieża nie widzieć?' Sorrentino nie zapomniał również w swojej satyrze wymierzyć małe pstryczka w nieodłączny element wiecznego miasta - sferę sacrum. Co rusz wpadamy na księży, kardynałów, zakonnice (na jedną nawet w miejscu, w którym nigdy byśmy się nie spodziewali). Wspaniały jest również wątek Santy, ponad stuletniej zakonnicy, objętej kultem. utożsamianej z mędrcem, wyrocznią, przewodniczką duchową, sprowadzoną do poziomu gotowego produktu, atrakcji, zjawiska idealnego do zrobienia sobie z nim fotki z tzw. rąsi. 
'Wielkie piękno' ogląda się niczym wspaniałe klasyki włoskiego kina. Jest trochę jakby zrobiony przez Felliniego, a w ostatniej fazie tworzenia, pokolorowany przez Baza Luhrmana. Sorrentino to jednak spryciarz - zaczerpnął co najlepsze od włoskiego mistrza i perfekcyjnie uniknął błędów Luhrmana. po prostu zachowując umiar. Nie da się również nie zauważyć, że film jest typowo męskim spojrzeniem - wyreżyserowany i napisany przez faceta, z punktu widzenia faceta również opowiadany. Gdy przyjaciółka Jepa oskarża go o mizoginizm, on odbija piłeczkę twierdząc, że nie jest mizoginem - jest mizantropem. 
'Wielkie piękno' to nie jest film, to doświadczenie. Nigdy wcześniej cynizm i rozczarowanie nie były tak bardzo odurzające. To film o życiu i śmierci, ale przede wszystkim o szukaniu rzeczy, które nadają temu wszystkiemu jakikolwiek sens. Oglądając go, nieraz pomyślisz, że trochę nudzi, że jest przydługawy, jednak po wyjściu z kina, z każdą kolejną godziną, która minie od seansu, Twoja miłość do tego filmu będzie rosła, i rosła, aż zaczniesz wstydzić się, że w ogóle mogłeś coś takiego pomyśleć. 



Wielkie piękno (2013) reż. P. Sorrentino

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz